Eleganckie safari z rockową nutą, a wszystko w kolorze kawy doprawionej złotem i skórą węża. Brzmi skomplikowanie i nowatorsko, ale wygląda bardzo klasycznie. Carine Roitfeld, redaktor naczelna francuskiej edycji Vogue’a, zestawiła gladiatorki z ołówkową spódnicą i białą koszulą. Ulubioną czerń zastąpiła beżem, a wiązane wokół łydki szpilki Azzedine Alaia – płaskimi sandałkami. I nadal wygląda extremely chic! Po raz kolejny La Roitfeld udowadnia też, że dobrze dobrane awiatorki podkręcą każdy look. C’est magnifique!
foto: courtesy of Film Magic/Getty Images
Gladiatorki marki Miu Miu. Podobne do tych, jakie nosi Carine.
A co! Carine wolno wszystko. Może być nawet kobietą-nietoperzem w koronce, jeżeli ma na to ochotę. I najwyraźniej wydaje się nie przejmować jakąkolwiek krytyką pod adresem stroju, w którym pojawiła się już kilkakrotnie. Sukienka z kolekcji Dolce & Gabbana S/S 2010, do tego dobrze znane (głównie za sprawą klipu do Celebration Madonny) kozaki Louboutina za kolano oraz długa peleryna. I ta fantastyczna (aksamitna?) opaska na szyi, która zbiera włosy i sprawia, że fryzura wygląda jak klasyczny bob. Wszystko w przejmującej czerni, jakby uwielbiającą ów kolor La Roitfeld wcale nie interesował fakt, że za oknem mamy już wiosnę i pora wrzucić coś lżejszego...
Brytyjska Grazia najwyraźniej uczepiła się tego looku, bo to nie pierwszy raz, kiedy dziennikarki tygodnika z nutką ironii krytykują kreację naczelnej Vogue Paris. Wcześniej, na stonie graziadaily.co.uk, Carine została okrzyknięta ’pantless Roitfeld’!
Ja nie mam problemu z tym lookiem, przynajmniej jest inspirujący i ma indywidualny charakter. Poza tym szefowa francuskiego Vogue’a może pochwalić się świetną figurą, więc ’oh la la’ - nie ma się czego wstydzić. Wierzcie mi, jeżeli będę tak wyglądać po 50-tce (a odziedziczone po mamie geny na to wskazują), to też wyskoczę w podobnej kreacji.
Kolejny przystanek na mapie mody, stolica włoskiego szyku i gracji: Mediolan. Dzisiaj odbyły się pokazy m.in. D&G, Fendi i Prady. Ale o tym później.
Moi znajomi przed chwilą wrócili zwystawy poświęconej twórczości artysty-malarza, Richarda Hambletona. Event wspierał sam Giorgio Armani, a współorganizował go Vladimir Restoin-Roitfeld. Nie muszę dodawać, że pojawiły się na nim najważniejsze nazwiska z branży modowej. Oto relacja na gorąco!
Eli, Kinga, Carine Roitfeld (Vogue Paris)
Kinga, Vladimir Restoin-Roitfeld, Eli
Carine Roitfeld (Vogue Paris), Giorgio Armani, Vladimir Restoin-Roitfeld
Carine jest mistrzynią stylu. Połączenie klasyki z rockowym akcentem to jej specjalność. Nic więc dziwnego, że popularne magazyny na stronach o modze podpowiadają czytelniczkom, jak kopiować jej look. Ostatnio na taki pomysł wpadła australijska Grazia, która poświęciła naczelnej Vogue Paris rubrykę "Women of Style & Substance”.
Podczas ostatniego shoppingu w Londynie miałam w ręku bluzkę w ten motyw, ozdobioną nitami na ramionach. Wyglądała trochę rockowo, edgy i przekonywała mnie długością "za pupę". Jednak jej nie kupiłam. Pomyślałam, że za dużo już tego safari w mojej szafie. Błąd!!!
Kiedy oglądam zdjęcia Carine Roitfeld z pokazów czy eventów, zawsze zwracam uwagę na to, co ma na sobie, na każdy detal (zresztą trudno o inną reakcję). Ostatnio zaintrygowała mnie płaszczem w zebrę, który nosiła podczas Couture w Paryżu. Najświeższy hit designerski - kolekcja toreb Kate Moss for Longchamp - ma też wiele wspólnego z tym wzorem. Czy zebra zacznie wypierać leoparda z królestwa zwierzęcych motywów? Coś musi być na rzeczy, bo dwie ikony mody już się z nią oswoiły.
Carine Roitfeld podczas pokazów Couture w Paryżu, styczeń 2010.