czwartek, 27 maja 2010

Wiosenne porządki


Zmiany, zmiany, zmiany! Wnoszą powiew świeżości, atmosferę oczekiwania. Sprawiają, że zaczynamy zwracać uwagę na rzeczy, które wcześniej zupełnie nas nie interesowały. Bo nie powiem, żeby marka Ungaro zajmowała szczególne miejsce w moim prywatnym rankingu. A tu proszę… Wszystko wskazuje na to, że sytuacja w najbliższym czasie ulegnie zmianie. Nowo mianowany dyrektor kreatywny domu mody, Giles Deacon, ogłosił, iż zamierza inspirować się Carine Roitfeld! Oh la la! Wprost nie mogę doczekać się jego pierwszej kolekcji. Jeżeli zdominuje ją rock chic w stylu naczelnej voguettki, to Ungaro może liczyć na mój głos! Inteligentna elegancja oparta na miksowaniu pencil skirts i marynarek – to wstępne założenia Pana Deacona. Oby tylko nie zapomniał o szczypcie seksapilu i zmysłowości.
Jeszcze niedawno pisałam o bowler hats and umberllas. I że Hermès goes sooo chic under the direction of Jean Paul Gaultier. Zastanawiałam się, gdzie kupię skórzany kombinezon, podobny do tego, jaki Lily Cole prezentowała na wybiegu podczas pokazu F/W 2010/2011. Uwielbiam ostatnią kolekcję Hermès! I wcale nie cieszy mnie fakt, że Gaultier zakończył swoją współpracę z tą marką. Na stanowisku dyrektora kreatywnego zastąpi go Christophe Lemaire, do tej pory związany z Lacoste. Co to ozancza dla Hermès? Czy francuski brand pójdzie w stonę sportowej elegancji i casualu? O tym przekonamy się wraz z kolekcją Fall/Winter 2011/2012.
To nie koniec nominacji. Wszyscy fani projektów Lee McQueena zapwenie już wiedzą, że stylem tego domu mody dowodzić będzie Sarah Burton. Sarah pracowała z McQueenem ponad 14 lat i doskonale zna wizję mistrza. Czy w planach ma jej kontynuację? Na odpowiedź musimy trochę poczekać. Ale jednego możemy być pewni: w kolejnym sezonie czeka nas wiele niespodzianek (oby pozytywnych)!


Giles Deacon


Jean Paul Gaultier i Lily Cole


Sarah Burton

źródło zdjęć: style.com

sobota, 22 maja 2010

Dają popalić


Dzisiaj mniej do czytania, za to więcej do oglądania. Co takiego ma w sobie papieros (oprócz nikotyny :), że pojawia się w znacznej części modowych edytoriali? Czy to kolejny must have sezonu? O nie, nie! Nie mam zamiaru namawiać kogokolwiek do rzucania się w wir nałogu. Nie będę też oceniać, czy palenie jest sexy i trendy. Każdy ma swoją opinię na ten temat, a jeżeli przy okazji zechce się nią ze mną podzielić, będę wdzięczna! Mimo wszystko muszę przyznać, że taki papierosek oraz unoszący się w powietrzu dym, nadają zdjęciu zmysłowości i tajemniczości…


  Daria Werbowy – Vogue Paris, Kwiecień 2006
foto: Inez & Vinoodh

  Isabeli Fontana – Vogue Nippon, Listopad 2007
foto: Sølve Sundsbø

  Marcelle Bittar
foto: Ali Mahdavi

Lily Donaldson - Vogue Paris, Maj 2010
foto: Steven Klein

Daria Werbowy - Vogue Paris, Maj 2010
foto: Ben Hassett

Anja Rubik - Vogue Italia, Kwiecień 2009
foto: Ellen von Unwerth


Anja Rubik - 25 magazine
foto: Mateusz Stankiewicz

 Paz Vega
foto: Norman Jean Roy

Vogue Paris editorial © 2010 Condé Nast. All Rights Reserved.
Vogue Italia editorial © 2010 Condé Nast. All Rights Reserved.
Vogue Nippon editorial © 2010 Condé Nast. All Rights Reserved.
25 magazine editorial © 2010 25 magazine. All Rights Reserved.

poniedziałek, 17 maja 2010

Francja niekoniecznie elegancja


Jak wygląda cool girl? Czy istnieje przepis na tzw. luzacki seksapil? Oczywiście! Oto on: zmiksuj blazer ze skórzanymi spodniami i t-shirtem, dodaj garść akcesoriów (najlepiej konkretny łańcuch) i wszystko dopraw do smaku botkami na wysokim obcasie! Proste, prawda? Ahhhm! Ale jakże oklepane. Myślę gorączkowo, gdzie szukać inspiracji... Balmain? Nieee! Przecież powyższy przepis jest żywcem ściągnięty z wybiegu Decarnin'a. Myślę dłużej i po chwili już mam! Eureka! Isabel Marant!
 Francuska projektantka zadziwia łatwością, z jaką przychodzi jej miksowanie różnych tkanin i faktur. Prawdziwy popis umiejętno
ści zaprezentowała wraz z kolekcją Wiosna/Lato 2010. W ubraniach Marant każda modelka wyglądała jak seksowna, pewna siebie atrakcyjna dziewczyna, która potrafi bawić się trendami i zestawiać pozornie nie pasujące do siebie rzeczy w jedną, unikatową całość. Przykład: różowa zwiewna sukienka noszona z ciężkimi botkami we wzór moro. Do tego srebrne wstawki rodem z imprezy techno. Czy ktoś to wcześniej widział? Nie przypominam sobie. Harem pants w iście marokańskim stylu zgrane z militarnymi akcesoriami - coś nowego, świeżego. Eklektyzm z silnymi wpływami boho.
Ledwie zdążyłam nacieszyć się letnią kolekcją, przyszedł czas na jesień/zimę. I tu, Moi Drodzy, nie ma powtórki z rozrywki. W miejsce boho i 80's wskakują akcenty lat 50-tych. Cekiny, błysk, skóra, obcisłe rurki z nogawkami podwiniętymi do połowy łydki, drapowane spódnice mini i czarna kreska na górnej powiece. Świetny pierwszy look (mam nadzieję, że będzie częścią kampanii F/W 2010/2011). Freja Beha Erichsen prezentuje si
ę niczym frontmanka girlsbandu, która za chwilę wskoczy na scenę, aby zachwycić nie tylko głosem, ale również stylem. Zaraz, zaraz... A gdzie ciężkie, zdobione nitami czy frędzlami botki, tak charakterystyczne dla dwóch poprzednich kolekcji Marant? Zastąpiły je czarne i czerwone szpilki z kokardką! Kto by pomyślał, że zagrają z całością?! A jednak grają i dają czadu jak mało kiedy.
Kim jest Isabel Marant? Jak osiągnęła tak spektakularny sukces? Zanim jeszcze zajrzałam do Internetu w poszukiwaniu informacji, wiedziałam, że wspiera ją francuski Vogue. Isabel konsultuje swoje kolekcje z samą Emmanuelle Alt. To ona najczęściej namawia Marant do eksperymentów i przełamywania konwencji, a także stylizuje jej pokazy.
Imperium modowe projektantki rozrasta się w mgnieniu oka. Oprócz trzech butików w Paryżu i dziewięciu w Azji, marka doczekała się butiku w Nowym Jorku, który został otwarty w kwietniu tego roku. Kto nosi ubrania od Marant? Stylistki, modelki, celebrities. Anja Rubik, Kirsten Dunst, Rachel Bilson, Halle Berry. Francuska ulica. Cool chicks!
Rzeczy projektantki stają się must have sezonu, bo są oryginalne, ciekawie zmiksowane, niepowtarzalne, ale przede wszystkim wygodne. Robione po to, by je nosić, a nie jedynie fotografować i pokazywać w magazynach…
  

Isabel Marant - Wiosna/Lato 2010



Isabel Marant - Jesień/Zima 2010-2011

foto: style.com + extreme chic



Isabel Marant

foto: Inez Van Lamsweerde and Vinoodh Matadin
 źródło zdjęcia: isabelmarant.com

czwartek, 13 maja 2010

Kraj kwitnącej mody


Japońskie inspiracje. W modzie wyrażanie na różne sposoby: poprzez sukienkę a la kimono, japonki na drewnianej platformie, czarną, grubą kreskę na górnej powiece czy szpilę wepnięta w misternie ułożone włosy. Istnieje też druga, mniej znana, ale jakże aktualna odsłona japońskiego stylu - odważna, nie bojąca się eksperymentów i podążająca za trendami. Głos młodego pokolenia. Miks tych światów tworzy mieszankę wybuchową i kreuje coś, co rozwija się w tempie ekspresowym: modę na Kraj Kwitnącej Wiśni. Bo jak inaczej nazwać Lady Gagę z japońskim graffiti na torbie Hermès 'Birkin' ? Albo szaleństwo Gwen Stefani na punkcie Harajuku girls? A ostatnią trasę koncertową Kylie Minogue, podczas której piosenkarka występowała przebrana za geishę?
Japonią zainteresowali się również przedstawiciele świata mody: Frida Giannini, Alber Elbaz i Vivienne Westwood. Oni zaliczyli już Tokio na swoich biznesowych mapach. Ale niech to nikogo nie zwiedzie. W samym kraju roi się od utalentowanych designerów, którzy znaleźli uznanie wśród gwiazd takich jak Lily Allen czy Christina Aguilera. 
Mnie póki co urzekła świetna sesja, opublikowana na łamach Vogue Nippon dość dawno, bo w marcu 2008 roku. Bezbłędnie łaczy tradycyjną modę japońską z zachodnimi akcentymi. Zerknijcie też na artykuł z brytyjskiej Grazii (zdjęcia), z której zaczerpnęłam część informacji. Miłego oglądania i ja mata!


Fragment artykułu z Grazii UK, wydanie z 3 maja 2010 roku




Vogue Nippon, Marzec 2008 (wybrane zdjęcia)
foto: Camilla Akrans

Vogue Nippon editorial © 2010 Condé Nast. All Rights Reserved.
Grazia UK editorial © 2010 Bauer Media. All Rights Reserved.

poniedziałek, 10 maja 2010

Claudia Schiffer dla Vogue Germany, Juni 2010


Tak jak Vogue Paris miał swoją ’Top Models issue’, tak Vogue Germany może pochwalić się ’Claudia issue’. Frau Schiffer zdobi okładkę czerwcowego wydania magazynu, a sfotografował ją nie byle kto, bo odkrywca talentu i wieloletni przyjaciel modelki – Karl Lagerfeld. Trzeba przyznać, że Claudia wygląda olśniewająco na zdjęciu. Miejmy nadzieję, że to głównie zasługa natury, a nie nadmiaru photoshopa… :)



źródło: tfs    
 
© 2010 Condé Nast. All Rights Reserved.

sobota, 8 maja 2010

Givenchy F/W 2010/2011: trans, mix and match


Transseksualna modelka jedną z twarzy kampanii! Wow! Chyba napisano o tym na wszystkich portalach modowych i plotkarskich. Chciałam pominąć oklepany zaledwie po jednym dniu temat, ale Givenchy znajduje się w ścisłej czołówce moich ulubionych marek. Jestem więc zmuszona podzelić się z Wami jakże cennymi spostrzeżeniami, tym bardziej, że kampania trafia w mój gust i ostro daje po oczach.
Tym razem u Givenchy nie brakuje koloru, ale nadal jest seksownie i intymnie. To zasługa czerwieni, która z ubrań ekspanduje na włosy i usta modelek. Skąd pomysł, aby jedną z twarzy kampanii byla Lea T.? Występuje przecież obok Małgosi Beli czy Catherine McNeil. Lea, jeszcze jako Leo, przez kilka lat była asystentką Riccarda Tisci. Projektant doszedł do wniosku, że jako osoba bardzo związana z brandem, świetnie odzwierciedli jego założenia. Bowiem w modzie lansowanej przez Givenchy, granica między stylem kobiecym i męskim często się zaciera.
A może pomysł podsunęła sama Carine Roitfeld, która stylizowała kampanię? Niewykluczone. Nie zdziwię się, jeżeli wkrótce będziemy mogli podziwiać Leę T. na łamach Vogue Paris :)
Wybaczcie mi monotematyczność (Carine), tym razem jest naprawdę niezamierzona. Nic nie poradzę na to, że zachwyca mnie wszystko, w czym Mademoiselle Editrix macza palce. Na koniec kilka świetnych looków z pokazu Givenchy F/W 2010/2011.


  Simon, Catherine, Mariacarla, Ming Xi, Małgosia, Jonathan

Simon, Willy, Jonathan, Lea, Paolo      
źródło zdjęć: Ford, Success
 
         
foto: style.com      
      

środa, 5 maja 2010

Stylowe przemyślenia


Droga do własnego, niepowtarzalnego stylu wiedzie przez trendy. Najważniesze jednak, aby nie dać się im zdominować, nie zatracić w nieskończonych możliwościach wyboru i nie zrobić z siebie clowna. Byłoby naprawdę pięknie, gdybyśmy doskonale wiedzieli, co nam pasuje, co podkreśla figurę, karnację, osobowość. Ale wówczas styliści i wszystkie te inspirujące magazyny byłyby niepotrzebne, więc może lepiej, że jest tak, jak jest. Prawie każdy, kto zetknął się z modą, odnotował na swoim koncie kilka, niekoniecznie zakończonych sukcesem, eksperymentów stylizacyjnych. I nie ma się czego wstydzić, bo to właśnie owe wpadki pomagaja zrozumieć, co tak naprawdę lubimy i w czym czujemy się dobrze.

Paradowanie w nietrafionym ciuchu relaksuje mnie w równym stopniu jak jazda w korku na pustym baku. Staram się więc unikać tego rodzaju relaksu. Przezornie pozbyłam się z szafy większości rzeczy, które pasują do mnie jak piernik do wiatraka. I tak nie znajdziecie w niej kwiatków, kolorów fluo, spódnic za kolano w kształcie litery 'A', wiązanych butów na koturnie z wycięciami na palce. Jest za to dużo czerni, koronki, dżinsu, imitacji skóry, wzorów zwierzęcych, nitów i koloru khaki. Podobnie jak na moim blogu - nie napiszę tu raczej o garden collection i kolorowych dzianinach, ale o naczelnej francuskiego Vogue'a przebranej za szykownego nietoperza.
Właśnie takie osobowości jak Carine Roitfeld, Emmanuelle Alt czy Anna Wintour zachwycają mnie najbardziej! Czym? Znajomością i pewnością siebie. Tym, że wiernie hołdują własnemu stylowi, wpływając tym samym na lansowane trendy.
Na koniec odrobina humoru, bo grunt to mieć dystans do wszystkiego - nawet oszlifowanego jak diament stylu. Dwie najbardziej wpływowe kobiety świata mody w jakże wymownej scenie...



Anna Wintour & Carine Roitfeld autorstwa aleXsandro Palombo.
Więcej na humorchic.blogspot.com
Humor Chic® property of aleXsandro Palombo

poniedziałek, 3 maja 2010

Na batmana


A co! Carine wolno wszystko. Może być nawet kobietą-nietoperzem w koronce, jeżeli ma na to ochotę. I najwyraźniej wydaje się nie przejmować jakąkolwiek krytyką pod adresem stroju, w którym pojawiła się już kilkakrotnie. Sukienka z kolekcji Dolce & Gabbana S/S 2010, do tego dobrze znane (głównie za sprawą klipu do Celebration Madonny) kozaki Louboutina za kolano oraz długa peleryna. I ta fantastyczna (aksamitna?) opaska na szyi, która zbiera włosy i sprawia, że fryzura wygląda jak klasyczny bob. Wszystko w przejmującej czerni, jakby uwielbiającą ów kolor La Roitfeld wcale nie interesował fakt, że za oknem mamy już wiosnę i pora wrzucić coś lżejszego...
Brytyjska Grazia najwyraźniej uczepiła się tego looku, bo to nie pierwszy raz, kiedy dziennikarki tygodnika z nutką ironii krytykują kreację naczelnej Vogue Paris. Wcześniej, na stonie graziadaily.co.uk, Carine została okrzyknięta ’pantless Roitfeld’!
Ja nie mam problemu z tym lookiem, przynajmniej jest inspirujący i ma indywidualny charakter. Poza tym szefowa francuskiego Vogue’a może pochwalić się świetną figurą, więc ’oh la la’ - nie ma się czego wstydzić. Wierzcie mi, jeżeli będę tak wyglądać po 50-tce (a odziedziczone po mamie geny na to wskazują), to też wyskoczę w podobnej kreacji.


Grazia UK, wydanie z 26 kwietnia 2010 roku.