poniedziałek, 28 czerwca 2010

Kampanii ciąg dalszy


Za kilka tygodni będziemy mogli oglądać je na łamach Vogue’a czy Harper’s Bazaar. Ale po co czekać, kiedy właśnie ujrzały światło dzienne? Kampanie reklamowe – zwieńczenie tego, co działo się na wybiegach, promocja najlepszych looków nadchodzącego sezonu. Trendy w pigułce. Świetne sesje zdjęciowe z udziałem znanych modelek oraz mistrzów obiektywu.
Poniżej te, które podobają mi się najbardziej.




Lanvin – kampania reklamowa Jesień/Zima 2010-2011
foto: Steven Meisel
 




Tom Ford Eyewear – kampania reklamowa Jesień/Zima 2010-2011
foto: Tom Ford



Burberry – kampania reklamowa Jesień/Zima 2010-2011
foto: Mario Testino 



D&G – kampania reklamowa Jesień/Zima 2010-2011
foto: Mario Testino
   
źródło: fashiongonerogue, tfs

środa, 23 czerwca 2010

Epoka brązu


Marzy mi się skóra w tym kolorze. I nie chodzi o wakacyjną opaleniznę, ale o jeden z najgorętszych trendów jesienno-zimowego sezonu. Do wyboru w naprawdę smakowitych odcieniach: od karmelu po gorzką czekoladę.
To kolejne oblicze skóry, która po rockowych, nabijanych nitami szaleństwach złagodniała i w beżowo-różowej tonacji weszła w letni klimat. A wychodzi z niego właśnie brązowa. Zestawiana z szyfonem i koronką, jasnymi, neutralnymi kolorami bądź z czernią. Peleryna, płaszcz lub spódnica – jedna z tych rzeczy na pewno trafi do mojej szafy. Będę miskować ją z pudrowymi, cielistymi barwami, bielą i czernią, ale nie połączę jej z satyn
ą czy aksamitem. Postawię na mat, ubrania zwiewne i półprzezroczyste. Tak jak proponuje John Galliano w kolekcji dla domu mody Christian Dior. Muszę przyznać, że również podoba mi się wizja Donatelli Versace: bardziej na co dzień, casual’owa, bez zbędnych „przekombinowań”, ale nie mniej szykowna. Na deser zostawiłam sobie Hermès. Jean Paul Gaultier generalnie zaszalał ze skórą, poświęcił jej prawie całą kolekcję Hermès F/W 2010-2011. I chociaż zdominowała ją „woman in black”, to brąz zdecydowanie zaznaczył swoją pozycję na wybiegu.



foto: style.com + extreme chic 
 

poniedziałek, 21 czerwca 2010

Just cruisin’


Lato! Temperatura wymusza na nas modowe kompromisy. Bo przy ponad 30 stopniach ulubione dżinsy (nawet jeśli są przetarte) i blazer (podwinięte rękawy nie pomogą) po prostu muszą pójść w odstawkę. Nie wspominając o ramonesce.
Kolekcje Resort 2011, słońce i chęć odpoczynku zmobilizowały mnie do wypadu nad morze, a konkretnie w okolice Splitu. Niewielka pojemność walizki pomogła w podjęciu decyzji o okrojeniu „wyjazdowej” garderoby i zabraniu jedynie tych rzeczy, które są najbardziej praktyczne i zajmują najmniej miejsca. Dżinsy, blazer, skórzana kurtka: out! Nad Adriatykiem postanowiłam wrzucić trochę koloru (zaraz zobaczycie, jak zaszalałam :)), jako że ostatnio nie rozstawałam się z czernią, bielą i khaki.
Stare miasto w Splicie zachwyciło mnie nie tylko klimatem i architekturą, ale również… butikami! Zara, Top Shop, Mango, Tommy Hilfiger, Benetton, Sisley, a nawet Vic Matie – wszystko na wyciągnięcie ręki. Na każdym rogu, na każdej wąskiej uliczcie można natrafić na sklepy z butami, w których wybór przyprawia o zawrót głowy. Szpilki wysadzane nitami, kryształkami, płaskie sandałki w kilkunastu wariacjach. Możliwości shoppingowe na naprawdę dobrym poziomie. Do tego gwar ulicy, morska bryza i zachód słońca. Czego chcieć więcej…



sukienka – H&M
kurtka, buty – Zara
torebka – Pepe Jeans
okulary – Ray Ban
foto: D.
 

wtorek, 15 czerwca 2010

Od celebrytki do szafiarki


Olivia Palermo potrafi miksować jak nikt inny, Daisy Lowe uwielbia szalone, hippisowskie zestawienia, a Julia Restoin-Roitfeld nie może rozstać się z ulubioną torebką Miu Miu. Znane fashionistki każdego dnia wpadają na nowe, stylizacyjne pomysły i w dodatku dzielą się nimi z innymi. A gdzie? Na blogu „Today I’m wearing…”, który jest częścią strony vogue.co.uk. W tym miesiącu zawartość swojej szafy prezentuje córka naczelnej francuskiego Vogue’a, wspomniana już Julia Restoin-Roitfeld. Jak przystało na dobrą dyrektor artystyczną, dba o różnorodność i ciekawy dobór zdjęć, ale w swoich modowych wyborach pozostaje wierna klasyce.



Lubi sukienki mini, szorty, gladiatorki. Stawia na timeless pieces, ale nie boi się odważnych, rockowych dodatków, które to nadają charakter jej lookowi.



Daisy? Odrobina szaleństwa, wolności i chęć podkreślenia indywidualności w jednym. Styl z festiwalową duszą.



Olivia Palermo do perfekcji opanowała umiejętność zestawiania ubrań z sieciówek z akcesoriami z najwyższej półki.

(kliknij w obraz, aby przejść do strony)

© 2010 Condé Nast. All Rights Reserved.

środa, 9 czerwca 2010

Cięcia w Resorcie


Moda pędzi w szalonym tempie! Robi kolejne okrążenia niczym bolid Formuły1, z tą różnicą, że w świecie ’fashion’ nie ma mety. Magazyny lansują kolekcje i trendy na Wiosnę/Lato 2010, w międzyczasie przygotowują jesienne looki, a projektanci skupiają się na pokazach Resort 2011. I w tym miejscu zdejmijmy nogę z gazu.
Wszystko zaczęło sie kilka tygodni temu, od kolekcji Chanel. Karl Lagerfeld uznał, że klimat francuskiej Riwiery pasuje najlepiej do jego wizji Resort. Jak było? Zwiewnie, kolorowo, wzorzysto, letnio, z nutką 70’s. Były sukienki, tuxedos, kimona, dżins, tweed, beż ze złotymi wstawkami i stylizacje rodem z Wild Wild West… Najseksowniejszy dodatek: bose stopy. Ale uwagę przyciagały również oryginalne sandały. Najbardziej podobały mi się te wiązane wokół łydki.
Z francuskiej Riwiery lecimy do Shanghaju, gdzie Christian Dior promował sweet sixties look. Cukierkowy róż łączony z bielą, pastele, paski, koronka – tak w skrócie można opisać kolekcję, która była bardzo kobieca, ale nie brakowało w niej również męskich akcentów. John Galliano postanowił zakończyć show tym, co lubi najbardziej: sukniami, jakie każda celebrity chciałaby nosić podczas najbliższej gali.
Nie zdążyliśmy nacieszyć się Diorem, a już jesteśmy w Nowym Jorku. Tu swoją prostotą i elegancją na kolana powaliła kolekcja Donny Karan. Bo obeszło się bez fajerwerków, ale za to dyskretnie i z klasą. Świetny mix bieli z czernią i srebrem, proste kroje, tuxedos, marynarki ’to die for’. Żeby nie było nudno, gdzieniegdzie przewinęły się drapowania i styl boho. Całość zwieńczyły propozycje na czerwony dywan. Perfekcyjna Cruise Collection zamknieta w 27 lookach.
cdn.

Chanel - Resort 2011

Christian Dior - Resort 2011

Donna Karan - Resort 2011

(kliknij w zdjęcia, aby obejrzeć pełne kolekcje)
foto: style.com

czwartek, 3 czerwca 2010

The velvet rope


Elegancki, szlachetny i spokojny, ale przeprowadził zdecydowaną ofensywę na wybieg. Jedni projektanci dawkowali go bardzo ostrożnie, inni poszli na całość i ubrali modelki w aksamit od stóp do głów. Wystarczy rzucić okiem na kolekcje Jesień/Zima 2010-2011.
Alexander Wang postanowił powierzyć aksamitowi główną rolę i starannie wyłożył nim swoje wariacje na temat tuxedo. W drugiej cześci jego show welwet był widoczny niemalże wszędzie, a kiedy nie grał pierwszych skrzypiec, to subtelnie wystawał spod marynarek bądź wybijał się na tle czarnej skóry. Wycięte topy, spodnie, a nawet botki miksowane z dzianiną czy wspominaną już skórą, pokazały aksamit od innej strony - tej bardziej cool, zabawnej, niezobowiązującej. Z kolei Giorgio Armani, mistrz wierny klasyce, stworzył bardzo kobiecą kolekcję, którą zdominowały aksamitne sukienki, spódnice i żakiety. A wszystko w stonowanej zieleni, czerwieni oraz czerni. U Josepha Altuzarry, młodego nowojorskiego projektanta, materiał ten został zarezerwowany na wielki finał. Po paradzie strojów inspirowanych filmem Edward Nożycoręki, przyszedł czas na Czerwonego Kapturka. Bo właśnie tę bajkową postać przypominała mi Natasha Poly, ubrana w bordową pelerynę ozdobioną kryształkami Swarovskiego.
Chloé, Jill Stuart czy Dolce & Gabbana nie zaszaleli z aksamitem, ale kilkoma lookami zaakcentowali jego obecność w tym sezonie. Podobnie jak marka Burberry, u której pod koniec pokazu pojawiły się rewelacyjne drapowania.


Kolekcje Jesień/Zima 2010-2011
foto: style.com + extreme chic

Na koniec trochę muzyki. Kawałek ma dwie rzeczy wspólne z tematem: pochodzi z płyty The Velvet Rope i aksamitnym głosem śpiewa go Janet Jackson (feat. Q-Tip & Joni Mitchell).

wtorek, 1 czerwca 2010

Moro num país tropical...


Czerwiec. Lato za rogiem. Ja w kapeluszu typu fedora i nowiutkich Ray Ban'ach (bo słońce grzeje i razi). Do tego zwiewny kawałek materiału zakrywający to i owo, sandałki... Z głośników w samochodzie leci Jorge Ben Jor na podkręcenie nastroju. Zastanawiamy się w babskim gronie, gdzie spędzimy wieczór, sącząc schłodzone białe wino. Może tym razem na Andrássy út, gdzieś w okolicach opery i butiku Louis Vuitton? Niestety to tylko marzenia. Bo jeżeli coś dzisiaj ma mi przypominać klimat tropików, to jedynie ulewa. Temperatura poniżej 12 stopni już zdecydowanie nie. Słowa ulubionej piosenki: Moro num país tropical (Mieszkam w kraju tropikalnym) mogę sobie zarezerwować na inną okazję. Lekkie ciuszki zostały zastąpione przez dżinsy i kalosze. A w miejsce wesołych brazylijskich rytmów wskoczyła PJ Harvey, której zadaniem jest wesprzeć działanie kawy i sprawić, żebym nie zasnęła za kierownicą. Dojeżdżam do pracy, włączam komputer i rozpoczynam standardowy przegląd newsów. I oto tam-dara-dam ta-dam! Natrafiam na tę właśnie sesję. Chove chuva, chove sem parar... Deszcz już nie przeszkadza. Wręcz zaczyna mi się podobać! Zaraz zrozumiecie dlaczego.









publikacja: Muse, Issue #6, Zima 2007
foto: Phil Poynter (wybrane zdjęcia z sesji)
modelka: Carmen Kass

Muse editorial © 2005 - 2010 Muse Magazine . All Rights Reserved.