wtorek, 1 czerwca 2010

Moro num país tropical...


Czerwiec. Lato za rogiem. Ja w kapeluszu typu fedora i nowiutkich Ray Ban'ach (bo słońce grzeje i razi). Do tego zwiewny kawałek materiału zakrywający to i owo, sandałki... Z głośników w samochodzie leci Jorge Ben Jor na podkręcenie nastroju. Zastanawiamy się w babskim gronie, gdzie spędzimy wieczór, sącząc schłodzone białe wino. Może tym razem na Andrássy út, gdzieś w okolicach opery i butiku Louis Vuitton? Niestety to tylko marzenia. Bo jeżeli coś dzisiaj ma mi przypominać klimat tropików, to jedynie ulewa. Temperatura poniżej 12 stopni już zdecydowanie nie. Słowa ulubionej piosenki: Moro num país tropical (Mieszkam w kraju tropikalnym) mogę sobie zarezerwować na inną okazję. Lekkie ciuszki zostały zastąpione przez dżinsy i kalosze. A w miejsce wesołych brazylijskich rytmów wskoczyła PJ Harvey, której zadaniem jest wesprzeć działanie kawy i sprawić, żebym nie zasnęła za kierownicą. Dojeżdżam do pracy, włączam komputer i rozpoczynam standardowy przegląd newsów. I oto tam-dara-dam ta-dam! Natrafiam na tę właśnie sesję. Chove chuva, chove sem parar... Deszcz już nie przeszkadza. Wręcz zaczyna mi się podobać! Zaraz zrozumiecie dlaczego.









publikacja: Muse, Issue #6, Zima 2007
foto: Phil Poynter (wybrane zdjęcia z sesji)
modelka: Carmen Kass

Muse editorial © 2005 - 2010 Muse Magazine . All Rights Reserved.

2 komentarze:

  1. Faktycznie...oglądając takie zdjęcia nawet kilkutygodniowy deszcz przestaje przeszkadzać. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. wooow.. niesamowite zdjęcia! w ogóle zawsze jak pada deszcz to mam taką straszną ochotę porobić sobie w nim foty, ale raz-brak odpowiedniego sprzętu, i dwa-fotografa, trochę psuje mi plany.. :/ pozostaję z tym w sferze marzeń tak jak ty ze swoimi tropikami :<

    OdpowiedzUsuń